wtorek, 12 marca 2019

Co się stało?

Drodzy.

Dużo czasu upłynęło, odkąd ostatni raz tu pisałem. Ten czas nieobecności to gnijący owoc moich zaniedbań, ignorancji, zmęczenia i lenistwa. Mówię celowo - gnijący, gdyż skutki wymienionych poczynań cały czas pokutują w moim życiu. Nie jest nimi tylko narastające poczucie winy wynikające z porzucenia tego bloga, w tym Was, bo zaniedbania sięgnęły o wiele głębiej we mnie, tworząc trudne do naprawy zniszczenia.

Kto czytał bloga wcześniej, ten może pamięta jeden z moich wpisów, w którym mówiłem:

Sądzę też, że natura człowieka i wilka w moim przypadku dopełniają się, tworząc jedność. Jak to w przyrodzie, wszystko jednak dąży do równowagi; Wilk daje o sobie znać kiedy Człowiek obżera się jak świnia i siedzi w domu jak mysz w norze, nieruchomo, bo wygodnie.
Tak samo jednak człowiek; dźga Wilka i staje mu na ogonie kiedy ten, prowadzony instynktem robi coś, czego by później żałował.
Z tego wynikałoby, że ów Wilk i ów Człowiek bardzo się różnią; na różne sposoby żyją i różnie zaspokajają swoje potrzeby. Jednak natura nie stworzyłaby czegoś wewnętrznie sprzecznego, czegoś co nie bilansowałoby się u podstaw swojego istnienia. Wilk i Człowiek żyją razem, w jednym ciele i umyśle. Gdy jeden dominuje przez dłuższy czas, prędzej czy później drugi przejmie pałeczkę.

W moim przypadku, przez ostatnie dwa lata nie potrafiłem doprowadzić się do porządku. Nie potrafiłem zastosować wszystkich tych porad, które przemycałem Wam gdzieniegdzie na tym blogu. Zapomniałem o naszej Sprawie, o tym jak istotny wkład w moje życie wnosi mój Wilk. Tłumaczyłem się sam przed sobą, że o nim pamiętam, wmawiałem sobie, że go czuję i że gdzieś tam jest. Chciałem wierzyć, że wiernie czeka, aż Człowiek odda mu choć na chwilę strumień świadomości, przysłowiową pałeczkę. Nie doczekał tej chwili.

Prawda jest taka, że mój Wilk ucichł. Od dawna już nie odzywa się do mnie. Choć po ostatnim powrocie do medytacji wyraźnie czuję, że tam jest, wydaje się być pogrążonym w bardzo głębokim śnie, z którego wybudzić mogę go tylko ja sam. Moim marzeniem jest teraz znów go usłyszeć i znów żyć z nim, być nim. Potrzebuję tego - to kilka lat dało mi do zrozumienia, że nie mogę po prostu "być"; to dla mnie nic nie oznacza. Naczynie, którym jestem obecnie, choć z zewnątrz wyglądające na zadowolone z życia i swojej sytuacji, tak naprawdę jest pozbawionym sensu, pustym kawałkiem ludzkiej gliny, na którego dnie spoczywa pogrążony w głębokim śnie, cień Wilka.

Z lekkim przerażeniem zauważyłem dziś również bardziej przyziemy fakt: obecnie W szponach Likaona oraz artykuł o Teriantropii na polskiej Wikipedii (tłumaczenie mojego autorstwa z wersji angielskiej serwisu) są jedynymi źródłami wiedzy o tym temacie w polskim internecie. Jeśli jestem w błędzie, napiszcie - mam nadzieję, że się mylę.

Prośbę o komentarz, kieruję do Was dzisiaj również z nadzieją, że ktoś tutaj jeszcze zagląda, choć mając na względzie ponad dwa lata które upłynęły od ostatniego postu tutaj, nie zdziwię się, jeśli wszyscy już zapomnieli o tym miejscu. Niemniej, jeśli to czytasz, zostaw po sobie ślad pod spodem, to dla mnie dość ważne w kontekście moich dalszych internetowych działań.

Ave.

1 komentarz:

  1. Ojeju, myślałam, że opuścił pan to miejsce na zawsze, dobrze, że się myliłam ^^

    OdpowiedzUsuń